16.11.2013

#56 Electric Light Orchestra

sobota, godzina 19:20
- nie da rady już wejść pod scenę, były 3 pierwsze piosenki
- a którą piosenkę grają teraz ??
- kończą czwartą
- to o której zaczęli grać, przed 19 ?!
- koncert rozpoczął się punktualnie
- no to zajebiście...

Anathema 20:00, ELO 19:00 i ani minuty obsówy. Te 30min spóźnienia na rockowo/szatańskich koncertach były pewne jak zadymmy na 11-ego w Wawie. Słabo.
Jedynym ratunkiem było tele pożyczone od Moniki i Kudłatego, bez tego byłaby lipa straszna. A tak, może nie ma szału, ale jakieś zdjęcia są.
Na początku słabiutko. Hala, wypchana maksymalnie na kolosach teraz zapełniona w 1/3. Na scenie raczej koncert spokojnej starości, niż jakieś rock&roll'owe szaleństwa. Ale szczyt smutów na Ticket to the Moon w połowie koncertu zmienił sytuacje. Chwilę później Livin' Thing i było juz pogo pod sceną coraz lepsze także ostatecznie wyszło całkiem całkiem. Tylko gdzie było Rock&roll is King  ?!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz