30.11.2013

#58 Gentleman

Cięzko mi coś tu napisać, bo nie słucham za bardzo takiej muzy, chociaż na Gentleman'a już kiedyś podczas Kortowiady tragfiłem. Instrumentalnie czy scenicznie naprawdę elegancko, no i zajebisty pozytywny klimat.
- sorry mogę podejść do barierki zrobić kilka zdjęć
- pewnie, proszę bardzo
tylko zabrakło życzenia dobrego światła, czy ciekawych ujęć hehe.
Reggae muzyka serc















23.11.2013

57# Behemoth

 Trzeci czy czwarty koncert Behemotha, ale pierwszy nie jako support, a gwiazda. Zawsze olewany przy okazji Kreatora, Celtic Frost, czy Wielkiej Czwórki. Tak samo w okresie największego jarania się taką muzyką przy Vaderze, czy Mayhem jakoś tak kinder metalowo dla mnie brzmiał, szczególnie wokal. Mimo pierdolnięcia i szalonych blastów najbardziej kojarzył się ze śmiesznymi allprintowymi koszulkami i kakademoną hehe.
Ale chyba trochę za mało posłuchałem tej muzyki i sporo straciłem, bo na wczorajszym koncercie w B90 było piekło. Przy robieniu zdjęć w fosie, aż zęby bolały. Widać, że jest zajawa do machania banią (mimo braku włosów) i grania szatana; a nie wysilania się w jakimś dziwnym składzie pod znaną starą nazwą.
Nigdy wielkim fanem black metalu nie byłem i chyba już mi to nie grozi, ale zagrane 2x szybciej z zajebistą precyzją Demigod czy Slaves Shall Serve i klangi pięścią przy tym zrobiły ogromne wrażenie. W szkou max !
Szkoda tylko, że na Behemoth'cie zdjęcia można było robić 1,5 piosenki... Stąd tyle samo zdjęć z supportu - Obscure Sphinx
 Jak zwykle ENJOY !













16.11.2013

#56 Electric Light Orchestra

sobota, godzina 19:20
- nie da rady już wejść pod scenę, były 3 pierwsze piosenki
- a którą piosenkę grają teraz ??
- kończą czwartą
- to o której zaczęli grać, przed 19 ?!
- koncert rozpoczął się punktualnie
- no to zajebiście...

Anathema 20:00, ELO 19:00 i ani minuty obsówy. Te 30min spóźnienia na rockowo/szatańskich koncertach były pewne jak zadymmy na 11-ego w Wawie. Słabo.
Jedynym ratunkiem było tele pożyczone od Moniki i Kudłatego, bez tego byłaby lipa straszna. A tak, może nie ma szału, ale jakieś zdjęcia są.
Na początku słabiutko. Hala, wypchana maksymalnie na kolosach teraz zapełniona w 1/3. Na scenie raczej koncert spokojnej starości, niż jakieś rock&roll'owe szaleństwa. Ale szczyt smutów na Ticket to the Moon w połowie koncertu zmienił sytuacje. Chwilę później Livin' Thing i było juz pogo pod sceną coraz lepsze także ostatecznie wyszło całkiem całkiem. Tylko gdzie było Rock&roll is King  ?!