Raczej nie moje kliamty, chociaż jakichś smutów czasami też słucham. Wymiękłem i nie wytrzymałem do końca koncertu. Ale jak na drugi dzień posłuchałem na chacie, to niby całkiem spoko granie.
Piękne było jak co chwilę z tłumu ktoś wydzierał się growlem z jakimś
tytułem ich starych szatańskich piosenek, a na scenie kwas, że oni nie
będą tego grać hehe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz